Bez kategorii

Wszystko, czego PRAGNIEMY

19 września 2022

A może wszystko, czego potrzebujemy?

Im dłużej żyję, tym widzę wyraźniej, że nie potrzebujemy wiele do szczęścia, nie potrzebujemy dużo do spokoju bycia. Tak naprawdę widzę, przede wszystkim w sobie, że tego, czego mi trzeba to ciepłego głosu wewnątrz i na zewnątrz, który powie mi w chwilach zwątpienia – jestem tu, wszystko jest dobrze, możesz się oprzeć o tę miłość, która jest. JEST WSZYSTKIM.

Każdy tak ma, że czasem jest zły dzień, że wszystko nie tak.. Że znowu stłukł się ulubiony wazon, a tym wazonem może być wszystko – począwszy od nadziei na brak konfliktów, po ufność, czy chęć zrobienia czegoś inaczej.. I stoimy tak patrząc na coś, co już nie będzie takie samo. I dobrze… Z miłością pozbieram każdą stłuczoną część, ukłonię się temu, co nosi, czego mnie uczy… 

Czasami coś musi się stłuc, bo starania się, by tylko niczego nie zniszczyć są tak męczące.. I wtedy tańczy się przez moment, przez chwilę, taniec destrukcji, który sprawdza. Ja, czy ten wazon? Ja, czy moje zranienia? My, czy moja osobista przeszłość? Nowe, czy stare? Doświadczenie, czy stagnacja? Dziki taniec, czy ostrożne stąpanie nad tym, co już się wychyla, potrzebuje wyjść, zawyć, wreszcie krzyknąć z bólu i puścić nowe pędy..?

Każda nowa chwila to okazja do decyzji, czemu ufam w sobie. Co jest godne zaufania? A co potrzebuje miłości wyrażonej w adekwatny sposób? Jako postawienie granicy, przytulenie, danie miejsca, by mogło się wypłakać lub wyciszyć.. Ty wiesz, głęboko w sercu wiesz, czego naprawdę potrzebujesz.

Wszystko, czego pragniemy to odrobiny współczucia, serdeczności, życzliwość i nie odchodzenia od siebie za daleko. 

Wszystko, czego potrzebujemy to ciepła miłość, miłująca dobroć. 

Te momenty, gdy ktoś nam to daje i potrafimy przyjąć.. To momenty powrotu do siebie. Do tej niezwykłej i tak cudownie zwykłej przestrzeni bycia.. Tu, teraz, ze sobą, z tym co jest, bez potrzeby zmiany czegokolwiek. Zostają w sercu na zawsze.

Kontaktując się tak często z ogromem swojej bezradności, wyciągam dłonie jak dziecko, ufnie, utul mnie życie. Przytul mnie do siebie. Powiedz do mnie, że tu jesteś i wezmiesz mnie w ramiona, gdy upadnę. Nauczyłam się prosić, miękknąć i otwierać dłonie.. Nie sama, sama nauczyłam się przetrwania. Sami możemy jedynie dać radę, wytrzymać, w oddzieleniu stworzyć sobie kokon nieczucia, by przejść przez najtrudniejsze momenty, w których wokół pusto. Ale potrzebujemy ludzi, by znów się otworzyć.. Zmięknąć, puścić pędy do słońca.. 

Jeśli jest Ci dziś trudno, czujesz coś, z czym nie potrafisz być, wszystko Cię denerwuje, smuci lub sprawia, że dotyka Cię pustka to wiesz, że każdy tak czasem ma… Nie różnimy się od siebie aż tak bardzo. Jesteśmy wewnątrz delikatni i czuli, każdy z nas. Czasem tylko życie, nasze decyzje, doświadczenia przygniatają nas do ziemi i trudno jest znów wstać…

Ale to, czego potrzebujemy CAŁY CZAS tu jest. I nigdzie nie odeszło.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *